Zobaczyłem ziemię pokrytą śniegiem, pustą, białą i otwartą. Gdzieniegdzie mogłem dostrzec tylko czubki ośnieżonych drzew, drogi z których korzystało tylko wojsko i ubogie osady. Mieszkający w nich ludzie wyglądali jakby byli w letargu- nieświadomi swojej...
More
Zobaczyłem ziemię pokrytą śniegiem, pustą, białą i otwartą. Gdzieniegdzie mogłem dostrzec tylko czubki ośnieżonych drzew, drogi z których korzystało tylko wojsko i ubogie osady. Mieszkający w nich ludzie wyglądali jakby byli w letargu- nieświadomi swojej niewoli. Zmierzaliśmy w stronę Petersburga. Przez okna kibitki zobaczyłem że dojeżdżamy do Petersburga. W oczy rzuciły mi się piękne pałace, świątynie, zbudowane w różnych stylach. Budowle były potężne, wzniesone krwią, łzami Ukrainy i zlotem Polski.Na ulicach nie było ani jednej żywej duszy, ponieważ car przeniósł się na czas zimy do miasta. Ujrzałem że bramy się otwierają i wyjeżdżam do stolicy. Około godziny 10, tak jak codzinnie rano, car dokonywał przeglądu wojsk rosyjskich. Było to okrutne zdarzenie. Po odbytej defiladzie, na placu pozostały trupy stratowanych i zamarzniętych żołnierzy, wszystko po to, aby zademonstrować siłę i sprawność carskiej armii. Ujrzałem Petersburg wybudowany na dzikich i niedostępnych ziemiach.Kaprys car
Less